Pani Aldona przez prawie dwie dekady prowadziła własną spółkę i była w niej zatrudniona jako główna księgowa. Od wynagrodzenia w wysokości 8 000 zł brutto miesięcznie regularnie odprowadzała składki do ZUS.
Na koncie ubezpieczonej ZUS zaksięgował za ten okres łącznie ponad 450 000 zł składek – to konkretne liczby, konkretne lata pracy, konkretne pieniądze.
W maju 2022 r. Pani Aldona otrzymała decyzję ZUS o treści:
„Od 1 stycznia 2003 r. nie podlega Pani ubezpieczeniom społecznym.”
Jedna decyzja unieważniła 19 lat zatrudnienia i prawie pół miliona złotych odprowadzonych składek.
Skąd taka decyzja?
ZUS od lat stosuje tzw. koncepcję „niemal jedynego wspólnika”.
Jeżeli przedsiębiorca ma większość udziałów w spółce i jednocześnie pracuje w niej na etacie, ZUS uznaje, że nie można mówić o stosunku pracy – bo brak jest podporządkowania pracowniczego.
W efekcie, nawet jeśli spółka wypłaca wynagrodzenie, płaci składki i przez lata przechodzi kontrole, ZUS po latach stwierdza, że ubezpieczony… nigdy nie był ubezpieczony. A pieniądze przelewane przez lata do ZUS – przepadają.
Od 2022 r. sytuację pogorszyła nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (art. 24 ust. 6g i art. 48d).
Nowe przepisy wprowadziły zasadę, że po 5 latach od dnia opłacenia składek, ulegają one przedawnieniu, co oznacza, że nie podlegają zwrotowi ani korekcie, lecz są zaliczane na przychód Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, czyli na bieżące wypłaty emerytur.
Co to oznacza w praktyce?
- ZUS uznał, że Pani Aldona przez 19 lat nie miała żadnego tytułu do ubezpieczeń, pomimo, że w tym okresie opłacała składki.
- Ponad 450 000 zł składek „zniknęło” – Pani Aldona nie może ich odzyskać, ani przeksięgować na inny tytuł do ubezpieczeń.
- Jeśli korzystała w tym czasie ze świadczeń zdrowotnych, NFZ może żądać od niej zwrotu kosztów leczenia.